W jednym ze specjalnych raportów brytyjscy ministrowie przyznają, że dostrzegają problemy na rynku nieruchomości i obiecują, że położą im kres. Domy w UK mają być tańsze!
Starter homes
Ministrowie są zgodni co do tego, że sytuacja na brytyjskim rynku nieruchomości nie jest zbyt optymistyczna. Dlatego zamierzają wprowadzić szereg rozwiązań, dzięki którym więcej ludzi stać będzie na własne mieszkanie w Wielkiej Brytanii.
Jednym z pomysłów jest na przykład nadanie lokalnym samorządom prawa do zmuszania inwestorów do realizacji inwestycji na działkach, które wykupili. To konieczne, bo w ocenie rządu każdego roku na Wyspach powinno powstać przynajmniej 250 tys. nowych domów, by zaspokoić potrzeby mieszkaniowe obywateli UK. Zdaniem rządzących zarówno samorządy, jak i inwestorzy muszą zrozumieć, że w Wielkiej Brytanii brakuje obecnie nieruchomości na sprzedaż, i że jest to wyzwanie, z którym właśnie oni muszą się zmierzyć.
Władze zamierzają także wybudować tzw. „starter homes”, zgodnie z pomysłem poprzedniego premiera Davida Camerona. Chodzi o tanie mieszkania, które przeznaczone miałyby być dla uboższych rodzin niemogących poradzić sobie na rynku nieruchomości ze względu na wysokie ceny mieszkań. Takie domy sprzedawane byłyby za cenę niższą o około 20 proc. od rzeczywistej ceny rynkowej. Po zniżce ich cena nie mogłaby przekroczyć 250 tys. funtów poza Londynem i 450 tys. funtów w stolicy Wielkiej Brytanii. Domy te kupować mogłyby osoby w wieku od 23 do 40 lat.
Obecny rząd zamierza jednak postawić jeszcze jeden warunek — „starter homes” dostępne byłyby tylko razem z kredytem hipotecznym. Chodzi o to, by osoby, które mogą pozwolić sobie na kupno mieszkania za gotówkę, nie mogły skorzystać z tej formy pomocy, bo nie jest ona dla nich niezbędna.
Ponadto, jeśli właściciel domu „starter home” zechce sprzedać go przed upływem 15 lat od chwili nabycia, będzie musiał zwrócić różnicę między ceną rynkową a rzeczywistą ceną domu, jaką zapłacił.
Ciężkie czasy dla deweloperów
„Starter homes” to jednak tylko jeden z pomysłów na poradzenie sobie z problemami na rynku nieruchomości, które proponuje brytyjski rząd. Oprócz tego ministrowie chcą także:
- zmusić samorządy do sporządzenia raportów określających realne zapotrzebowanie na nieruchomości w danym okręgu administracyjnym;
- zmusić deweloperów do budowania apartamentowców z wieloma mieszkaniami ze względu na ograniczenie liczby dostępnych działek;
- wspierać budowanie wieżowców na terenach miejskich;
- zmniejszyć czas, jaki upłynąć może od chwili wydania pozwolenia na budowę do rozpoczęcia prac z trzech do maksymalnie dwóch lat;
- zainwestować 3 miliardy funtów w program, dzięki któremu mniejsze (i przez to mniej konkurencyjne) firmy będą mogły wygrywać przetargi na poważne inwestycje;
- zachować ochronę tzw. pasów zieleni, na których tylko w zupełnie wyjątkowych sytuacjach będzie można realizować inwestycje;
- wprowadzić narzędzia, które pozwolą walczyć z nieuczciwymi agentami nieruchomości oraz landlordami wykorzystującymi wynajmujących;
- ograniczyć liczbę opłat pobieranych przez agentów nieruchomości.
Ministrowie mają nadzieję, że te pomysły wpłyną na poprawę sytuacji na rynku nieruchomości i tym samym spowodują spadek cen domów. Nowe regulacje będą jednak sporym utrudnieniem dla deweloperów, którzy będą mieli ograniczone pole do działania — inwestycje realizowane przez nich będą musiały być przemyślane i nastawione na ilość. Niewskazane będzie budowanie małych budynków z kilkoma apartamentami, bo nie zaspokoi to potrzeb rynku.
Na efekty tych zmian, które są dopiero w fazie planowania, trzeba będzie jednak jeszcze trochę poczekać.