Najnowsze badania pokazują, że rynek nieruchomości jest szczególnie nieprzychylny dla osób pracujących w sektorze publicznym. Według specjalistów, w wielu rejonach Wielkiej Brytanii przewidywany jest stały wzrost cen domów przy jednoczesnym braku znaczących podwyżek wynagrodzenia, przez co oszczędzanie na depozyt będzie coraz trudniejsze.
Kto musi latami oszczędzać na dom?
Zakup własnego domu coraz częściej staje się luksusem, na który pozwolić sobie mogą tylko nieliczni – zwłaszcza teraz, gdy większość osób na rynku nieruchomości to osoby kupujące dom po raz pierwszy. Ich sytuacja jest szczególnie trudna, ponieważ przed udzieleniem kredytu hipotecznego muszą wpłacić do banku niezbędną kwotę depozytu, która często stanowi duży procent całego zakupu. Ostatnie badania pokazują, że osobom pracującym w sektorze publicznym odłożenie pieniędzy na depozyt może zająć całe dekady.
W analizie wzięto pod uwagę kilka najbardziej popularnych zawodów, takich jak: salowa w szpitalu, pomocnik nauczyciela, bibliotekarz, pielęgniarka oraz cywilny pracownik policji (PCSO). Na podstawie średnich zarobków każdej z tej grup zawodowych oszacowano, ile czasu przeciętnie zajęłoby ich przedstawicielom uzbieranie kwoty depozytu, a także o ile musiałyby zwiększyć się ich pensje, żeby bank udzielił im kredytu. Dla przykładu, osoba zajmująca się sprzątaniem szpitali w Londynie zarabia średnio £21,786 na rok, co oznacza, że aby zabezpieczyć kredyt hipoteczny, musiałaby pożyczyć około 16,5 razy więcej, niż wynosi jej roczny dochód. W przypadku pomocnika nauczyciela byłoby to 11 razy więcej, a dla cywilnego pracownika policji – 9 razy więcej niż roczne zarobki. Tak duża dysproporcja pomiędzy zarobkami a cenami domów oznacza, że banki prawdopodobnie nigdy nie udzielą pożyczki, ponieważ Bank of England zaleca udzielenie kredytu tylko w przypadku, kiedy jego kwota przekracza zarobki maksymalnie 4,5 razy.
Najniekorzystniejsze rejony w Wielkiej Brytanii
Najdłużej będzie trzeba oszczędzać w stolicy – na kupno nieruchomości w najdroższych dzielnicach, Kensington i Chelsea, można będzie sobie pozwolić dopiero po 132 latach! W innych dzielnicach Londynu – Barking, Dagenham czy South East – czas odkładania pieniędzy na zakup domu po raz pierwszy wynosi średnio od 32 do 35 lat. Niestety, stolica nie jest wyjątkiem od normy i w wielu rejonach Wielkiej Brytanii osoby pracujące na stanowiskach państwowych zarabiają zbyt mało, żeby móc pozwolić sobie na zakup własnego domu, a wpłata depozytu i dostanie kredytu hipotecznego są poza ich zasięgiem. We wszystkich dziewięciu regionach Wielkiej Brytanii oraz w Szkocji i Walii oszczędzanie zajęłoby minimum 14 lat – i to tylko w przypadku, jeśli ceny domów utrzymałyby się na stałym poziomie. Według prognoz analityków, sytuacja na rynku nie ulegnie poprawie przynajmniej do 2022 roku, a jedyną nadzieją na poprawę jest odgórna ingerencja w politykę nieruchomościową.
Aspiracje mieszkańców UK
Pomimo pesymistycznych prognoz, mieszkańcy Wielkiej Brytanii nie porzucają marzeń o posiadaniu domu na własność. Według badań przeprowadzonych na grupie osób w wieku od 20 do 24 lat, młodzi ludzie obierają zakup pierwszego domu za jeden z głównych życiowych celów. Decydującym czynnikiem jest dla nich nie lokalizacja budynku, a przystępna cena, którą będą mogli zapłacić. Dla porównania, tylko około 60% osób w przedziale wiekowym od 25 do 44 lat stawia sobie taki sam cel. Prawie 1/3 wszystkich badanych osób uznała, że zakup nieruchomości jest całkowicie poza ich zasięgiem, natomiast jedynie 1/10 stwierdziła, że nie jest w ogóle zainteresowana zakupem domu dla siebie. Pomimo kryzysu na rynku nieruchomości, wiele osób wciąż dąży do kupna swojego pierwszego domu i uważa to za jedno z najważniejszych życiowych osiągnięć.