Wzrost cen domów, który obecnie utrzymuje się na najwyższym od co najmniej czterech lat poziomie, musi zostać zatrzymany, powiedział brytyjski minister biznesu, innowacji i zdolności, Vince Cable. Dalszy dynamiczny rozwój sytuacji na rynku nieruchomości może nas cofnąć do sytuacji sprzed wielu lat, związanych z błędami polityki Davida Browna, i tym samym zmusić Bank of England do podjęcia interwencji, ostrzega Vince Cable. Minister zwrócił uwagę także na problem koalicji rządowej, która niejednoznacznie interpretuje wzrost cen domów na Wyspach. Sytuacja jest jego zdaniem dość niepokojąca i jeśli nie ulegnie zmianie, Wielka Brytania może popaść w kolejny poważny kryzys.
Mark Carney, stojący na czele Bank of England, przygotowuje się do podjęcia działań zmierzających nie tyle do zatrzymania wzrostu cen domów, co do znacznego spowolnienia tempa tych przemian. Jego zdaniem jednak przywoływanie tego problemu w każdej dyskusji, przy użyciu silnych słów, wpływa jedynie na eskalację problemu w dyskusji Carneya z Cameronem i Osbornem.
Premier Wielkiej Brytanii jest zdania, że nie ma najmniejszych powodów by sądzić, że brytyjski rynek nieruchomości jest nietrwały i niezrównoważony. Dane statystyczne pokazują tymczasem, że ceny domów w grudniu ubiegłego roku wzrosły najwięcej w ciągu ostatnich sześciu lat. Średnia cena domu w ciągu całego ubiegłego roku wzrosła natomiast o około 8,4%. Dane dostarczone przez Bank of England pokazują bardzo duże zainteresowanie kredytami hipotecznymi – odnotowana liczba udzielonych w ciągu jednego miesiąca pożyczek na zakup domu była najwyższa od sześciu lat. W samym listopadzie ubiegłego roku pozytywnie rozpatrzono 70 758 wniosków, których łączna wartość opiewała na sumę ponad 11,1 miliarda funtów. Takiej sytuacji nie było od stycznia 2008 roku.
Ceny nieruchomości rosną nierównomiernie, jednak tendencja dotyczy całego kraju. W czołówce lokalizacji o najszybszym wzroście cen znalazł się w ubiegłym roku Londyn (15%). Stolica Wielkiej Brytanii została pod tym względem pokonana jednak przez Manchester (21%!). Ceny poszły znacząco w górę także w Leicester, Birmingham oraz Brighton (w każdym z nich procent określający tempo wzrostu był dwucyfrowy). Były jednak w Wielkiej Brytanii miasta, w których różnica między cenami domów sprzed roku a obecnymi wynosiła zaledwie około 2%. To między innymi Glasgow, Newcastle czy Coventry. Trzeba także pamiętać, że ceny domów nadal nie pokonały maksimum z 2007 roku (różnica wynosi około 5%).
Pomimo tego ekonomiści są zdania, że dalsze zmiany mogą zagrozić stabilności rynku. Tym bardziej, że nie można mieć obecnie pewności, czy są one spowodowane naturalnymi przemianami rynku, czy działaniami osób trzecich (na przykład programem Help to Buy). Niektórzy analitycy przewidują, że wkrótce brytyjski rynek nieruchomości może spotkać recesja. Minister Cable twierdzi, że trzeba zrobić wszystko, co tylko jest możliwe, by uchronić go od powrotu do punktu wyjścia. Zaznacza, że rząd zrobił wiele dobrego dla poprawy sytuacji i docenia te starania. Mówi jednak, że nadszedł właśnie moment kluczowy i nie można ryzykować powstania bańki ekonomicznej, która – pękając – zniweczyłaby wszystkie efekty tej pracy. Cable przestrzega, by nie popełnić błędów Gordona Browna.
Minister biznesu zaznaczył także, że wszelkie pozytywne oznaki w brytyjskiej gospodarce (w ujęciu ogólnym) nie są bynajmniej efektem wzrostu cen domów, a jedynie zasługą prężnie rozwijającego się eksportu i brytyjskiej gospodarki. Cable odniósł się do problemu Help to Buy – przyznał, że nie ma prawa mówić prezesowi Bank of England, jak postąpić i co zrobić, by zapobiec ewentualnym złym skutkom tego programu, jednak powiedział także, że określone działania muszą zostać podjęte. Minister wyraził nadzieję, że politycy najwyższych szczebli rozumieją powagę tego problemu.
Czy Vince Cable ma rację, przestrzegając przed niekorzystnymi dla Wielkiej Brytanii skutkami dalszego szybkiego wzrostu cen? A może Help to Buy niesie ze sobą same korzyści i w rzeczywistości nie ma się czego obawiać? Na odpowiedź na to pytanie trzeba będzie jeszcze z pewnością poczekać.
Arkadiusz Lorenc