Wiele ciepłych słów można znaleźć w Internecie, w odniesieniu do popularnego programu pomocowego Help to Buy w Anglii. Zupełnie niedawno schemat ten został nawet dodatkowo rozszerzony (pisaliśmy o tym przed kilkoma dniami). Jeśli masz problem ze zgromadzeniem pieniędzy na pokrycie depozytu i przez to nie możesz otrzymać kredytu hipotecznego, z pewnością cieszysz się na Help to Buy, bo to Twoja jedyna szansa na własne M. Okazuje się, jednak, że pojawiają się i krytyczne głosy wobec nie tyle samego schematu rządowego, co do krytyki Camerona i jego rządu.
Na stronie politics.co.uk możemy przeczytać obszerny artykuł autorstwa Phila Sculliona, w którym zarzuca on Rządowi Brytyjskiemu, że Help to Buy jest próbą oszukania narodu, wprowadzenia go w błąd, mamienia – zwyczajną polityczną grą, w której udział biorą niczego nieświadomi obywatele. Autor nazywa program „gałązką oliwną”, dobrą wiadomością dla wszystkich, którzy mają poważne problemy z wejściem na drabinę mieszkaniową. To dość ironiczne sformułowanie. Skąd ta krytyka? Czy jest uzasadniona?
Scullion przywołuje słowa premiera Camerona, wypowiedziane podczas wywiadu przeprowadzonego przez BBC. David Cameron zadeklarował wówczas, że nie może stać i patrzeć obojętnie na to, jak wielu ludzi nie radzi sobie ze spełnieniem marzenia o własnym domu. „Jeśli nie podejmiemy żadnych działań, wkrótce na własny dom będą mogli pozwolić sobie tylko dzieci bogatych rodziców – a to będzie niesprawiedliwe, po prostu nie fair”, mówił wówczas premier Wielkiej Brytanii. Problem w opinii Sculliona polega na tym, że te słowa wbrew obiegowej opinii nie były zapowiedzią przełomu i obietnicą pomocy, a jedynie zręczną sztuczką, która ma służyć mamieniu narodu. Dziennikarz jest oburzony słowami Davida Camerona, który sugerował w BBC, że młodzi ludzie, którzy stoją na początku błyskotliwej kariery i zaczynają zarabiać naprawdę duże pieniądze i tak nie będą mogli pozwolić sobie na własny dom. W istocie, premier mógł posłużyć się zbyt dużym uproszczeniem.
Okazuje się bowiem, że nie tylko ludzie pochodzący z bogatych domów mogą pozwolić sobie na własny dom. Organizacja zajmująca się rynkiem nieruchomości „Shelter” oszacowała ostatnio, ile czasu potrzeba młodym ludziom na to, by uzbierać depozyt na poczet kredytu hipotecznego. Średnio, w przypadku pary, jest to 6 lat (chyba, że chodzi o dom w Londynie, wówczas okres ten wydłuża się niemal dwukrotnie). W przyszłości prawdopodobnie czas potrzebny na uzbieranie depozytu będzie jeszcze dłuższy. Nieprawdą jest jednak, że młodzi ludzie nie są w stanie zapracować ciężką pracą na własny dom. Scullion zarzuca Cameronowi, że ten rzuca obietnice, które z jednej strony pozwolą kupującym na szybsze zrealizowanie swoich marzeń, z drugiej jednak staną się poważnym kłopotem finansowym dla kolejnych rządów. Zdaniem dziennikarza, Help to Buy nie rozwiązuje żadnego problemu – jest jedynie formą jego zamaskowania, która za kilka lub kilkanaście lat może okazać się brzemienna w skutkach. Dlaczego?
Prześledźmy działanie programu Help to Buy na przestrzeni kilkunastu lub kilkudziesięciu najbliższych lat, żeby zrozumieć, na czym może polegać problem. W pierwszej fazie, wszyscy, którzy znajdują się na brytyjskim rynku nieruchomości, odczują z pewnością poprawę – kupujący będą mogli pozwolić sobie na własny, nowy dom. Deweloperzy będą mogli natomiast czerpać zyski z budowy kolejnych nieruchomości, ponieważ popyt będzie rósł. Każdy powinien być zadowolony. Rynek zacznie się umacniać, a Help to Buy będzie gwarantem jego właściwego funkcjonowania. Gwarantem wirtualnym, jak nazywa go Scullion. W pewnym momencie może okazać się, że deweloperzy wybudowali zbyt wiele domów, dla których nie ma już miejsca na rynku.
Początkowo będzie można się spodziewać wyjątkowo korzystnych ofert kredytów hipotecznych. Na rynku nieruchomości będzie boom, który jednak w pewnym momencie się skończy, ponieważ dobra sytuacja ekonomiczna nie będzie wynikiem naturalnych zmian, lecz ingerencji rządowej. W ten sposób Help to Buy pomoże jednemu pokoleniu dostać się na drabinę mieszkaniową, lecz jednocześnie oszuka niejako kolejne, które będzie musiało się zmierzyć ze skutkami takiego postępowania. Im mocniejszy będzie rynek, tym bardziej wzrosną ceny kredytów hipotecznych. Wysokie ceny domów, drogie kredyty spowodują, że przeciętny kupujący nie będzie już mógł otrzymać pożyczki.
Ale to nie będzie już problem Davida Camerona. Kolejne rządy będą musiały zadbać o to, by naprawić sytuację na rynku.
Trzeba przyznać, że to dość mocna krytyka, poparta jednak pewnymi argumentami. Czy Cameron istotnie nie jest właściwym politykiem na właściwym miejscu? Czy jego próby uzdrowienia brytyjskiego rynku nieruchomości powiodą się? A może Scullion ma rację?
„Dzisiaj przeciętna rodzina nie może pozwolić sobie na własny dom”. Z polityką Help to Buy, jutro będzie dokładnie tak samo, pointuje Scullion.
Arkadiusz Lorenc