Sky News poinformował niedawno o słowach George’a Osborna, który powiedział, że już wkrótce obcokrajowcy będą musieli – podobnie jak obywatele Wielkiej Brytanii – opłacać podatek w UK zwany Capital Gain Tax (CGT). Sprawa od dawna wzbudzała wiele emocji wśród Brytyjczyków, którzy czuli się pokrzywdzeni faktem, że tylko oni muszą płacić ten podatek. Czy proponowane zmiany wejdą w życie? Jeśli tak, to jakie zmiany nas czekają?
Capital Gain Tax to tak zwany podatek kapitałowy, który należy opłacić w przypadku uzyskania dochodu ze sprzedaży własności po cenie wyższej, niż jej cena pierwotna (a zatem ta, za którą ją nabyliśmy). Od tej zasady istnieje wiele wyjątków – na ogół nie trzeba płacić podatku od zysków kapitałowych w przypadku sprzedaży własnego samochodu, przedmiotów własnych, których wartość w chwili sprzedaży nie przekracza 6 tysięcy funtów, często również własnego domu. Do tej pory obcokrajowcy kupujący na Wyspach mieszkania w celu sprzedaży ich po wyższej cenie – innymi słowy zagraniczni inwestorzy – nie musieli opłacać Capital Gain Tax.
Pomysł zaproponowany przez Osborne’a ma na celu przede wszystkim utrzymanie cen nieruchomości na rozsądnym poziomie, przystępnym dla przeciętnego kupującego. Im wyższa cena sprzedaży nieruchomości, tym (z reguły) więcej trzeba będzie oddać do Skarbu Państwa. Transakcje przestaną zatem być aż tak opłacalne, jak w tej chwili. Osborne pragnie, żeby obcokrajowcy podlegali dokładnie takim samym regulacjom, jak obywatele Wielkiej Brytanii.
W chwili obecnej podatek Capital Gain Tax muszą opłacać obywatele UK oraz wszyscy, którzy posiadają status rezydenta. Zwykle wynosi on od 18% do 28% wartości zysku. Trzeba go uiścić w przypadku sprzedaży każdej posiadłości, która nie jest domem osoby uzyskującej dochód.
Sky News sugeruje, że zmiany mają zostać wprowadzone jeszcze w tym roku – a dokładnie w grudniu. Niestety, nie są to informacje oficjalne – sprawy nie chciał skomentować ani HM Revenue & Customs, ani Ministerstwo Skarbu Państwa.
Tymczasem w Londynie i w całej Wielkiej Brytanii każdego roku ceny domów rosną o co najmniej kilka procent – w stolicy jest to zwykle 10%. Eksperci obwiniają o to częściowo zagranicznych inwestorów, którzy inwestują bardzo duże sumy pieniędzy wiedząc, że nie będą musieli zapłacić podatku od zysku w razie sprzedaży domów. Niestety, duża popularność londyńskich mieszkań wśród obcokrajowców powoduje, że często stają się one zbyt drogie, by przeciętny londyńczyk mógł sobie na nie pozwolić.
Aby sytuacja się nie pogorszała, rząd Wielkiej Brytanii starał się podwyższać podatki od najdroższych nieruchomości (w 2012 roku wprowadzono na przykład konieczność opłacania siedmioprocentowego podatku Stamp Duty Tax od nieruchomości, które kosztują więcej niż dwa miliony funtów). Krytycy takich rozwiązań podkreślali jednak, że tego typu rozwiązania dotkliwie uderzają w samych Brytyjczyków – tymczasem na rynku pojawia się coraz więcej inwestorów zagranicznych, czujących się na nim jak ryba w wodzie.
Pomysł Osborne’a skomentowała Yolanda Barnes z agencji nieruchomości Savills. Ekspert powiedziała, że chociaż takie rozwiązanie dotkliwie uderzy w zagranicznych inwestorów, to nie sądzi, że całkowicie odstraszy ich od inwestowania w Londynie i w innych miastach Wielkiej Brytanii. Podkreśliła, że to ostatecznie tylko skromny podatek od zysku – nie powinien stanowić rewolucyjnej zmiany. Tym bardziej, że wiele badań, w tym studia przeprowadzone przez agencję Savills, dowodzi, że obcokrajowcy zwykle nabywają posiadłości na Wyspach w celu wynajmowania ich. Stają się zatem ich właścicielami na długi okres czasu i nie myślą o ich sprzedaży.
Ed Mead z agencji Douglas & Gordon zwraca uwagę na problem, z którym będą musieli zmierzyć się urzędnicy – jak udowodnić inwestorowi, że posiadane przez niego mieszkanie nie jest jego właściwym domem? (przypominamy, że podatku Capital Gain Tax zwykle nie trzeba opłacać od sprzedaży swojego domu). Ed Mead sądzi podobnie jak Yolanda Barnes, że objęcie obowiązkiem płacenia CGT obcokrajowców nie spowoduje, że przestaną oni inwestować w Londynie i innych brytyjskich miastach. „Londyn nadal będzie bardziej atrakcyjnym i bardziej konkurencyjnym niż inne miasta świata miejscem na zakup nieruchomości pod inwestycję” – podsumował Mead.
Czy wprowadzenie tego pomysłu w życie utrzyma ceny nieruchomości w stolicy Wielkiej Brytanii na stałym poziomie? A może to zwykłe, nic niewnoszące utrudnienie dla obcokrajowców, w tym Polaków, którzy będą chcieli inwestować na Wyspach?