W felietonie przygotowanym przez Merryn Somerset Webb dla moneyweek.com czytamy, że coraz częściej mówi się o deficycie domów w UK. Niewystarczająca podaż już wkrótce – jak przewidują eksperci – może przestać odpowiadać popytowi, co spowoduje gwałtowny wzrost cen domów. Niewielu kupujących będzie mogło pozwolić sobie na własne M. Sytuację komplikuje dodatkowo program Help to Buy, który ma za zadanie pomagać ludziom dostać się na tak zwaną drabinę mieszkaniową. Okazuje się jednak, że głównym problemem może być nie liczba budowanych domów, lecz ich rodzaj, pisze autorka.

JEŻELI CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ WSZYSTKIEGO NA TEMAT KUPNA DOMU I MIEĆ MOŻLIWOŚĆ ZADAWANIA PYTAŃ KLIKNIJ TUTAJ

willaMerryn Somerset Webb wskazuje na problem, który niezwykle rzadko jest poruszany w dyskusjach ekspertów – ci skupiają się bowiem zwykle na ekonomicznych aspektach rynku. Autorka mówi nam jednak, że podczas gdy wielu ludzi nie może pozwolić sobie na własny dom, inni – zazwyczaj ludzie starsi – są niejako uwięzieni w olbrzymich posiadłościach, o które nie są w stanie właściwie dbać. Innymi słowy, zdaniem dziennikarki brakuje domów, które byłyby przystosowane do potrzeb osób w zaawansowanym wieku. Oczywiście, deficyt domów, które są odpowiednie pod wieloma względami dla emerytów, to nie jedyny powód, dla którego tak wiele nieruchomości w Wielkiej Brytanii jest zamieszkanych przez samotnych staruszków, a nie przez rodziny z dziećmi. Trudno jednak zaprzeczyć, że ma to wpływ na problem, który zauważa Merryn Somerset Webb.

Autorka powołuje się także na dane statystyczne, zgodnie z którymi co czwarty emeryt w Wielkiej Brytanii deklaruje, że z chęcią zamieszkałby w specjalnie przystosowanym do jego potrzeb domu. W przełożeniu na całe społeczeństwo Brytyjczyków, aż 3,5 miliona osób powyżej sześćdziesiątego roku życia byłoby skłonnych przeprowadzić się do mniejszego domu. Tymczasem, obecnie w całej Wielkiej Brytanii istnieje zaledwie niewiele ponad pół miliona domów dostosowanych do potrzeb starszych osób. Większość z nich jest zamieszkana.

Merryn Somerset Webb konkluduje swoje rozważania i dochodzi do prostego wniosku – sugeruje, że konieczne jest wybudowanie przynajmniej kilkuset tysięcy domów przeznaczonych dla emerytów. W ten sposób na rynek trafią nieruchomości wprawdzie przechodzone, jednak odpowiednie do potrzeb większości przeciętnych rodzin z dziećmi. Budowanie kolejnych olbrzymich posiadłości mija się zatem z celem i nie odpowiada realnym potrzebom rynkowym, wynika z artykułu Somerset Webb. Autorka jednocześnie podkreśla, że przytaczane przez nią dane są jedynie orientacyjne i nie mogą stanowić podstaw do wprowadzania jakichkolwiek poważnych zmian na rynku – wskazują jednak na problem, który z biegiem czasu – i budowaniem kolejnych domów – będzie się jeszcze pogłębiać.

Czy Somerset Webb na pewno ma rację twierdząc, że budowanie nieruchomości przeznaczonych dla osób w podeszłym wieku jest palącą potrzebą, która – jeśli zostanie spełniona – pozwoli niejako uwolnić setki tysięcy istniejących już domów i złożyć je w rękach rodzin z dziećmi? Należy pamiętać, że o wiele łatwiej zadeklarować w ankiecie, że z chęcią zmieniłoby się dom na mniejszy. Czy jednak osoby po sześćdziesiątym roku życia chętnie dokonałyby rewolucji w swoim życiu i przeprowadziły się do mniejszego domu, gdyby realnie zaistniała taka potrzeba – oraz taka możliwość? Okazuje się, że problem jest nieco bardziej złożony, niż postrzega go autorka felietonu.

Jednocześnie warto zaznaczyć, że w obliczu kwestii zbyt małej liczby domów dostępnych na rynku, politycy i eksperci sugerują inne rozwiązania. Minister Społeczności i Samorządów Lokalnych w rządzie Davida Camerona Eric Pickles zaproponował, by ułatwić ludziom budowanie domów, które odpowiadają ich potrzebom. Jego propozycja miałaby obejmować przyznawanie zniżek podatkowych i specjalnych dotacji przeznaczonych dla każdego, kto zamiast kupić, zdecyduje się wybudować samodzielnie. Poza tym, państwo miałoby łatwiej niż w tej chwili udzielać pozwolenia na budowę.  Minister jest bowiem przekonany o tym, że budowa własnego domu nie powinna być zarezerwowana dla elit – a tak, jego zdaniem, jest w tej chwili. Ambicją Picklesa jest dwukrotne zwiększenie liczby realizowanych samodzielnych projektów. Chce zachęcić ludzi do budowania własnych domów tam, gdzie chcą. Obecnie decyzję o tym, gdzie stanie dom, podejmuje zwykle deweloper, który sprzedaje nieruchomości już po ich wybudowaniu. Minister chciałby to zmienić.

Pozostaje postawić sobie pytanie –  skąd wezmą się działki budowlane w dostatecznej liczbie? Czy państwo brytyjskie udostępni na sprzedaż większą liczbę ziemi, która była zarezerwowana właśnie dla osób zamierzających wybudować własny dom?

Trudno znaleźć odpowiedź na to pytanie, tym bardziej, że Eric Pickles nie podał na razie żadnych wiążących szczegółów swojej propozycji. Czy minister znalazł właściwy sposób na rozwiązanie problemu zbyt małej liczby domów dostępnych na rynku? Eksperci sugerują, że raczej nie. Ale pytanie nadal pozostaje otwarte.

JEŻELI CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ WSZYSTKIEGO NA TEMAT KUPNA DOMU I MIEĆ MOŻLIWOŚĆ ZADAWANIA PYTAŃ KLIKNIJ TUTAJ