Analitycy ostrzegają – sytuacja na rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii jest niezbyt pewna. W Zjednoczonym Królestwie potrzebna jest polityka, która ustabilizowałaby ten stan. Ceny mieszkań zostały wywindowane w górę, także przez łatwe procedury związane z uzyskaniem kredytu hipotecznego. Czy – i kiedy ten balon pęknie?
Kto prześledził zmiany na rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii lub chociaż przeglądał regularnie przez pewien czas poświęcone tej tematyce portale internetowe wie, że ceny domów spadały, by za jakiś czas znów gwałtownie wzrosnąć. Przyznać trzeba, że nie były to zmiany radykalne, rewolucyjne. Pokazały w każdym razie jednoznacznie, że rynek nieruchomości na Wyspach jest dość niestabilny i wymaga odpowiednio dostosowanej polityki. Analitycy zwracają uwagę na to, że rynek ten jest tworzy znaczną część brytyjskiego PKB, która to część jest zależna od banków – dużo nieruchomości kupowanych jest bowiem na kredyt hipoteczny. Czy ta sytuacja i niestabilność na rynku niesie ze sobą jakieś poważne konsekwencje?
Fundacja Shelter zajmująca się m.in. pomocą ludziom, którzy mają problemy związane z posiadaniem domu na kredyt stworzyła trzyminutową animację, w której krótko wyjaśnia zaistniałą na rynku sytuację. Autorzy filmiku tłumaczą, że w związku ze wzrostem cen domów, banki zaczęły udzielać coraz większych pożyczek. Kredyty te stanowiły w porównaniu do dochodów przeciętnego kredytobiorcy dużą sumę, będącą ich wielokrotnością. Jednocześnie banki przestały bardzo rygorystycznie sprawdzać, czy kredytobiorca istotnie jest w stanie spłacić zaciągniętą pożyczkę. Niektóre zrezygnowały z tego w ogóle. Coraz więcej ludzi decydowało się zatem zaciągnąć kredyt. To z kolei poskutkowało podwyższeniem cen domów przez sprzedawców. Wprawdzie banki udzielały kredytów na duże sumy, lecz i tak nie każdy FTB (kupujący pierwszy dom) mógł sobie pozwolić na własne mieszkanie. Potem nadszedł kryzys ekonomiczny – banki zaczęły tracić przychody, ich klienci stali się niekiedy zupełnie niewypłacalni. Wielu z nich musiało opuścić zakupione na kredyt nieruchomości. Ich ceny zatem spadły nieznacznie, jednak instytucje udzielające pożyczek przestały dawać kredyty. FTB zatem nadal nie mogli dostać się na drabinę mieszkaniową.
Animacja przygotowana przez Shelter udowadnia, że kredyty hipoteczne „na wyciągnięcie ręki” nie tylko przyczyniają się do podniesienia cen nieruchomości, lecz także utrudniają FTB dostanie się na drabinę mieszkaniową na Wyspach. Należy podjąć debatę na ten temat. Niektórzy specjaliści, w tym David Miles (Bank of England) sugerują, że należy wypracować odpowiednie normy. Ich zadaniem będzie niedopuszczenie do sytuacji, w której dzięki łatwym do zdobycia kredytom hipotecznym ceny nieruchomości znacznie wzrastają.
Fundacja stawia także pytania dotyczące przyszłości rynku mieszkaniowego w Wielkiej Brytanii. Czy FTB uda się wejść w jego struktury? Czy banki powrócą do swoich poprzednich zwyczajów i zaczną udzielać ogromnych kredytów, nie sprawdzając wiarygodności kredytowej kredytobiorców?
Pojawiają się głosy sugerujące, że niestabilna sytuacja na rynku nieruchomości ma także pozytywne aspekty. Kupujący nabywają pod wpływem chwilowo niskich cen domy pozwalające im i ich rodzinom wieść lepsze życie. Deweloperzy rozwijają wówczas swoje firmy, także zyskując na niestabilności. W pewnym momencie przychodzi gwałtowne pogorszenie, kryzys. Trzeba jednak zaznaczyć, że tego typu „pęknięcie bańki mydlanej” jest normalne i pozwala skorygować nieprawidłowości zaistniałe na rynku mieszkaniowym.
Z pewnością jednak nie każdy znajduje się w takiej samej sytuacji – niektórzy zyskują na nieruchomościach kupionych za niewielką sumę pieniędzy i sprzedanych potem o wiele drożej, inni natomiast popadają w kolejne długi, próbując pożyczanymi pieniędzmi spłacić kredyt zaciągnięty na zakup domu. Sytuacja jest o tyle trudna, że nikt nie potrafi przewidzieć kiedy nastąpi gwałtowne pogorszenie sytuacji, sprawiającej wrażenie nieco iluzorycznej.
Nicola Hughes z Shelter jest jednak przekonana, że trzeba podjąć odpowiednie kroki, dzięki którym rynek zostanie ustabilizowany. Powodów jest wiele i należą do nich nie tylko interesy krajowej ekonomii, lecz także wielu prywatnych właścicieli nieruchomości.