Eksperci z Resolution Foundation oszacowali, że aby zebrać na wpłatę własną i móc zaciągnąć w Wielkiej Brytanii kredytu hipoteczny, trzeba średnio odkładać pieniądze przez 24 lata, podaje brytyjski Guardian.

JEŻELI CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ WSZYSTKIEGO NA TEMAT KUPNA DOMU I MIEĆ MOŻLIWOŚĆ ZADAWANIA PYTAŃ KLIKNIJ TUTAJ

Najlepsze miejsceĆwierć wieku

Analitycy z Resolution Foundation prowadząc badania korzystali z oficjalnych danych, dostarczonych przez Bank of England. Pokazują one, że za wzrostem cen mieszkań na brytyjskim rynku nieruchomości wzrósł również depozyt, który należy wnieść do banku podczas zaciągania pożyczki. Zakładając, że dochód osoby zainteresowanej kredytem na zakup domu w UK utrzymuje się na poziomie średnim w Wielkiej Brytanii, należałoby przez 24 lata odkładać 5% przychodów, by uzbierać na wpłatę własną, twierdzą eksperci. I to w sytuacji, gdy ceny domów nie będą rosnąć dalej w tak zastraszającym tempie, jak obecnie. Nie wiadomo tymczasem, ile będzie wynosić średnia cena domu za kilka lat. Niektórzy eksperci są zdania, że w ciągu najbliższej dekady ceny mieszkań w Wielkiej Brytanii mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie!

Było lepiej, było gorzej

Jak zauważają analitycy, przed nadejściem kryzysu ekonomicznego z 2007 roku sytuacja w Wielkiej Brytanii była jeszcze gorsza. Nie powinno to nikogo jednak nastrajać optymistycznie, zważywszy, że obecnie stopy procentowe nadal utrzymują się na rekordowo niskim poziomie 0,5%. Ponadto, należy przypomnieć, że w latach 80. i 90. ubiegłego stulecia na uzbieranie potrzebnej kwoty wystarczały średnio trzy lata. To osiem razy krócej niż teraz!

Pomoc od państwa

Brytyjski rząd dostrzegł problem i stara się ciągle proponować rozwiązania, które doprowadzą do zmiany sytuacji i rozwiązania problemu — przynajmniej częściowo. Dlatego też wyszedł pod koniec 2015 roku z propozycją rachunków oszczędnościowych Help to Buy ISA, dzięki którym państwo dokłada do uskładanej sumy pieniędzy 25% oszczędności. Brytyjski Kanclerz Skarbu George Osborne chce, by na Wyspach znów coraz więcej osób kupowało domy, zamiast je wynajmować, czasami nawet przez całe życie.

Więcej na temat rachunku Help to Buy ISA znaleźć można w tym miejscu.

Ekonomiści, w tym Matt Whittaker, przestrzegają jednak, że działania rządu mogą przynieść więcej szkód niż pożytku. Przyczyniają się bowiem do podniesienia cen domów, które i tak są już rekordowo wysokie. Nie powodują wzrostu podaży, a to przecież brak wystarczająco dużej liczby domów na rynku nieruchomości jest obecnie głównym, palącym problemem w Wielkiej Brytanii, tłumaczy Whittaker. I dodaje, że głównymi beneficjentami większości programów pomocowych oferowanych przez władze Wielkiej Brytanii stają się ci, którzy posiadają już na Wyspach własny dom, a nie ci, którzy chcą dopiero go kupić. Rośnie bowiem wartość nieruchomości, co oznacza, że można sprzedać je ze sporym zyskiem.

JEŻELI CHCESZ DOWIEDZIEĆ SIĘ WSZYSTKIEGO NA TEMAT KUPNA DOMU I MIEĆ MOŻLIWOŚĆ ZADAWANIA PYTAŃ KLIKNIJ TUTAJ

Powszechny pesymizm 

Prawie 30% osób poniżej 45. roku życia, które nie zdążyły jeszcze kupić domu, sądzi, że nigdy nie będzie mogło sobie pozwolić na własne mieszkanie w UK. W przypadku osób niezamożnych odsetek ten wzrasta do 39%.

Aby rozwiązać ten problem, konieczne jest stworzenie przemyślanej strategii skierowanej do osób młodych. Jak tłumaczy Ashley Seager z niezależnego thinktanku Intergenerational Foundation jeszcze jedno lub dwa pokolenia wstecz nie było trudno kupić w Wielkiej Brytanii domu. Osoby, które dziś mają dorosłe dzieci lub wnuki bez problemu mogły pozwolić sobie na dom. W tej chwili sytuacja na Wyspach jest jednak zgoła inna — o wiele mniej korzystna. Zadaniem władz jest jej zmiana przy użyciu dostępnych narzędzi prawnych.

Czy do niej dojdzie? Kiedy? Trudno w tej chwili odpowiedzieć na takie pytania. Jedno jest pewne — jeśli kryzys na rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii nadal będzie się pogłębiać, coraz więcej osób będzie musiało zdecydować się na wynajem — a nie na kupno mieszkania. A, jak pokazują prognozy przygotowane przez ekspertów, czynsze najmu także mają rosnąć. I to aż o około 30% w ciągu najbliższych 10 lat.